MAITRI

Bajka o nietoperzu | Bajka o lwie i szczurze

Bajka o kupcu

W bardzo dawnych czasach żył kupiec, który był czczony jako król miasta. Miał wszelkiego rodzaju służbę.

Pewnego dnia, kiedy przygotowywał się na wyprawę kupiecką za granicę, zwołał siedmioro dzieci i powiedział im: „Moje dzieci wyjeżdżam na wyprawę kupiecką, ale to, czego chcę od was, to abyście mieli dobre maniery, abyście nie obrażali innych ludzi, okazywali im szacunek i kochali się nawzajem”. Więc dał każdemu z nich lustro, aby mogli sami zobaczyć, jeśli będą postępować niezgodnie z tym, co przykazał. Wtedy lustro wyblaknie i nic nie pokaże. Kupiec przygotował się do podróży i opuścił dzieci z matką. Zwykle wyjeżdżał ze służbą, a także tradycyjnymi uzdrowicielami - wróżbitami.

Ale dzieci zapomniały o tym, co im powiedział ojciec i zaczęły postępować wbrew temu, co im przykazał. Sześciu braci było upartych i nieposłusznych i postępowało wbrew zakazom starszych. Natomiast ich najmłodszy brat był posłuszny, słuchał i postępował zgodnie z tym, co powiedział ojciec. W miarę upływu dni pozostałe dzieci coraz bardziej obrażały innych i w końcu ich lustra zaczęły przygasać i nie dawały żadnego obrazu poza lustrem ostatniego dziecka, które było posłuszne.

Po pewnym czasie dotarła do nich wieść, że ich ojciec zamierza powrócić. Kiedy otrzymali tę wiadomość, sześciu synów dopuszczających się przemocy, przeraziło się, ponieważ powiedziano im, że kiedy ojciec wróci i zobaczy wyblakłe lustro, jego właściciel zostanie ścięty. Kiedy więc usłyszeli wiadomość o powrocie ojca, bardzo się przestraszyli i zazdrościli swojemu najmłodszemu bratu, rozdzielili się z nim, nie kochali go i bardzo go znienawidzili.

Gdy nadszedł dzień powrotu kupca, wszyscy jak zwykle przyjęli go z szacunkiem, a po powitaniu ojciec udał się do pokoi swoich dzieci, aby spojrzeć w ich lustra. Wtedy sześcioro braci bardzo się wystraszyło i w końcu postanowiło zabrać lustro swojego najmłodszego brata. Ich plan powiódł się. Zabrali jego lustro i na to jego miejsce położyli lustro wyblakłe. Ojciec natychmiast zaczął przeglądać lustra w każdym pokoju.

Otworzył pokój swojego pierwszego dziecka, a kiedy zobaczył lustro, był bardzo szczęśliwy i pogratulował synowi dobrego zachowania. Kiedy wyszedł, bracia zabrali lustro i umieścili je w innym pokoju, gdy kupiec wszedł tam z synem. Drugi syn został chwalony, tak jak pierwszy. Powtarzali tę czynność zamiany lustra aż do szóstego pokoju dziecięcego i kupiec był bardzo zadowolony widząc lustra swoich dzieci.

Sytuacja się zmieniła, gdy wszedł do siódmego pokoju, który był ostatni. Lustro było poważnie wyblakłe, a kupiec bardzo się zezłościł. Zawołał służących i kazał im zabrać syna do lasu i zabić go, a następnie wlać jego krew do pustej łupiny orzecha kokosowego i przynieść mu jako dowód.

Służący wypełnili rozkaz i zaprowadzili dziecko do lasu, ale gdy tam dotarli poczuli współczucie dla dziecka, które było posłuszne. Poszukali więc zwierzęcia, zabili je, a jego krew wlali do łupiny orzecha kokosowego, aby pokazać ją kupcowi. Później znaleźli dziecku jedzenie i zbudowali mu schronienie. Wrócili i pokazali krew kupcowi, a ten był zadowolony. Natychmiast przygotował następną wyprawę, zwołał swoje dzieci i poprosił ich, aby każdy wybrał sobie ulubiony prezent.

Kupiec jak zwykle podróżował statkiem, a kiedy statek dotarł daleko w morze, utknął tam i nie mógł się poruszyć ani do przodu ani do tyłu. Wezwał więc tradycyjnych wróżbitów, którzy mu powiedzieli: „Masz siedmioro dzieci, ale tylko sześcioro poprosiłeś, o wybranie prezentu, jedno dziecko ci tego nie powiedziało, więc musisz wrócić i zapytać je o to, abyś mógł kontynuować podróż”.

Kupiec był bardzo zagniewany, ale musiał wrócić i zapytać służbę, dlaczego nie zabili dziecka. A potem powiedział im, żeby pojechali z jego żoną i zapytali najmłodszego syna bardzo szybko, czego chce, bo opóźnia się jego wyprawa.

Matka pojechała ze służbą, aż dotarła do miejsca, w którym przebywało dziecko. Akurat wtedy dziecko chciało się pomodlić i powiedziało: „Subiri ni sali” [„Poczekaj to modlitwa”]. Matka zrozumiała, że jej syn chce otrzymać prezent „subiri ni sali”, wróciła do domu i wyjaśniła, jaki prezent chciał.

Stary kupiec długo podróżował, a potem kupił prezenty dla swoich dzieci i wracał do domu, ale kiedy był na daleko na morzu, statek ponownie utknął. Wezwano wróżbitów, którzy wyjaśnili: „Masz siedmioro dzieci, ale kupiłeś prezenty dla sześciorga dzieci i zapomniałeś o jednym, więc nie będziesz mógł kontynuować swojej podróży, dopóki nie zdobędziesz prezentu dla tego dziecka”.

Starzec zaczął się poszukiwać prezentów w każdym sklepie mówiąc „subiri ni sali”, ale nie otrzymał go i bardzo się zmęczył, aż pewnego dnia przechodząc obok jednego domu usłyszał „subiri ni sali”. Zjawiła się dziewczyna i dała mu skrzydło i kazała spalić je po modlitwie, a dostanie „subiri ni sali”. Starzec wziął skrzydło i wrócił do swojego kraju, a kiedy przybył, kazał żonie przekazać synowi prezent i powiedział, że gdy spali tylko trochę, dostanie „subiri ni sali”.

Matka przekazała je synowi i powiedziała, co ma zrobić, jak jej kazano. Syn był zaskoczony. Ponieważ powiedział „subiri ni sali”, bo chciał, aby matka zaczekała, aż skończy się modlić. Ale je wziął, a matka wróciła do domu. Kiedy więc wieczorem skończył modlitwę, spalił niewielką część skrzydła. Pojawiła się piękna dziewczyna, która była niesamowita. O! Była tak piękna w formie i figurze, że chciałoby się na nią patrzeć bez końca.

Dziewczyna zapytała "Dlaczego mieszkasz sam w lesie?". A młody człowiek opowiedział jej o wydarzeniach, które go spotkały, dopóki nie zamieszkał w lesie. Potem zostali przyjaciółmi. On co wieczór palił skrzydło a piękna dziewczyna zjawiała się ponownie. Postępowali tak, dopóki jego sześciu braci nie dowiedziało się, gdzie przebywa.

Pewnego dnia zobaczyli dziewczynę i byli o nią zazdrośni i spiskowali, aby ją zabić. Kiedy więc spotkali najmłodszego brata, polecili mu, aby zapytał dziewczynę: „Jeśli chcesz zostać szybko zabita, co powinienem zrobić”? Młodzieniec ją zapytał, a dziewczynie było bardzo przykro, ale ponieważ tak bardzo go kochała, powiedziała mu: „Jeśli chcesz mnie szybko zabić, pozwól mi stanąć na skorupie. Umrę szybko ”. Następnego dnia młodzieniec przekazał to swoim braciom.

Pewnego dnia, kiedy wracał ze swoich zajęć, znalazł skorupy pod drzwiami, podniósł je i wyrzucił. Ale pozostał tam mały kawałek skorupki, a kiedy dziewczyna nadeszła, nadepnęła na nią i skaleczyła się. Niestety dziewczyna musiała go poprosić o zapalenie skrzydła, aby mogła wrócić do domu. Biedna piękność zniknęła z żalem i wielką tęsknotą. Potem za każdym razem, gdy młodzieniec spalał skrzydło, dziewczyna nie zjawiała się. Trwało to bardzo długo. Wreszcie otrzymał wiadomość, że jego ojciec umarł.

Pewnego dnia wybrał się w podróż, aby znaleźć „Subiri ni sali”. Wziął jedzenie i wodę, ponieważ podróżował długo na piechotę. Po długotrwałej wędrówce, dotarł na miejsce, gdzie postanowił odpocząć i zjeść coś pod drzewem. Wkrótce ogarnął go głęboki sen. Kiedy się obudził, usłyszał odgłosy rozmów dziwnych ptaków. „Córka króla jest chora, ale jeśli zabierzesz liście tego drzewa i dasz jej do powąchania, bardzo szybko wyzdrowieje.” Więc kiedy młodzieniec to usłyszał, bardzo szybko wstał, wyjął całe jedzenie z sakiewki i włożył do niej liście z drzewa.

Kiedy wyszedł na ulicę, zobaczył obwieszczenia, że księżniczka jest chora, a jeśli ktoś ją wyleczy, to ją poślubi. Jeśli zaś mu się to nie uda, zostanie ścięty. Młody człowiek poszedł do pałacu królewskiego i oznajmił, że może wyleczyć córkę króla. Służba pokazała mu głowy ściętych osób, ale on odpowiedział, że będzie mógł ją uleczyć. Został więc doprowadzony do króla. Król kazał, by go zaprowadzono do pokoju „Subiri ni sali”.

Kiedy tam dotarł, wyjął swoje lekarstwo i podał jej do oddychania. „Subiri ni sali” wstała z łóżka i wyzdrowiała, a wszyscy byli zdumieni widząc że „Subiri ni sali” została uzdrowiona. Następnie „Subiri ni sali” zaprowadziła młodzieńca do ojca. Król był zdumiony i bardzo szczęśliwy i powiedział, że to właśnie ten młodzieniec ją poślubi. „Subiri ni sali” powiedziała ojcu, że jej choroba została spowodowana przez niego.

Król rozgniewał się i kazał go zabić, ale młody człowiek powiedział, że to nie on był przyczyną choroby, ale jego bracia. Król nakazał zawieźć go tam, gdzie przebywali bracia młodzieńca, a kiedy tam dotarł, odciął im głowy. Potem odbył się ślub i w końcu młodzieniec został koronowany na króla. Żyli długo i szczęśliwie w pokoju.

Źródło: [1]

Bajka o nietoperzu

Dawno, dawno temu między ptakami a zwierzętami toczył się wielki konflikt i w każdej chwili mogła wybuchąć wojna. Wydawało się, że wszystkie wysiłki, aby się pogodzić, spełzły na niczym. Gdy obie armie zebrały się, by przygotować się do krwawej bitwy, Nietoperz wahał się, do której strony dołączyć.

Ptaki przyleciały do niego i powiedziały mu — „Chodź na wojnę z innymi ptakami, Nietoperzu”. Nietoperz odmówił i powiedział — „Jestem zwierzęciem. Nie jest ptakiem, takim jak wy”.

Później armia zwierząt również przyszła do niego. Kiedy go zobaczyły, zwierzęta zawołały go i powiedziały — „Chodź na wojnę z nami, kolego Nietoperzu”. Nietoperz ponownie odmówił i odpowiedział — „Jestem ptakiem. Nie jest też zwierzęciem, takim jak wy”.

Potem rozległy się zaciekłe ryki dzikich bestii, takich jak lwy, lamparty i słonie, i ptaków drapieżnych, jak orły i jastrzębie. Całe niebo było wypełniło się groźbami i zapachem krwi. Wszystkie zwierzęta poczuły, że nadszedł ich sądny dzień.

Na szczęście w ostatniej chwili doszło do porozumienia między obiema stronami i wojny udało się uniknąć. Zamiast walki zapanował więc pokój.

Widząc to, Nietoperz również chciał być częścią uroczystego świętowania. Poszedł do ptaków, chcąc dołączyć do nich w radości świętowania pokoju, ale go przepędziły. Podszedł więc do zwierząt z uśmiechem, mając nadzieję, że podzieli się z nimi radością pokoju. Ale one pogoniły go ze złością, tak że musiał uciekać, aby go nie skrzywdziły lub nie zabiły.

„Ach” — powiedział do siebie Nietoperz — „teraz rozumiem”.

Źródło: [2]

Bajka o lwie i szczurze

Pewnego dnia król Lew, odpoczywając w cieniu, zasnął. Niegrzeczny szczur podszedł do niego i zaczął się na nim bawić, co spowodowało, że Lew natychmiast się obudził. Złapał Szczura i, ściskając go łapą, szykował się go zjeść.

„Proszę, wybacz mi, Królu" — zawołał Szczur i błagał: „Wybacz mi teraz, a nigdy Ci nie zapomnę. Nie wiesz, czy pewnego dnia nie będę mógł odpłacić Ci za Twoją dobroć, pomagając Ci!"

Lew był bardzo poruszony słowami Szczura, że być może nadejdzie taki dzień, kiedy Szczur pomoże jemu, wielkiej bestii, która jest królem wszystkich zwierząt. Uniósł swoją łapę i puścił Szczura wolno.

Pewnego dnia Lew wpadł w pułapkę ludzi. Kiedy łowcy go znaleźli, planowali go zabrać do swojego Króla i ofiarować żywego jako prezent. Przywiązali go do drzewa za pomocą liny, a następnie poszli, aby poszukać środka transportu do przeniesienia go.

Akurat wtedy, kiedy to się stało, Szczur przechodził przez tę okolicę. Gdy zobaczył Lwa w stanie szoku, żalu i strachu przed śmiercią, podszedł do drzewa i przeciął swoimi ostrymi zębami liny, które krępowały króla wszystkich zwierząt.

„Czy nie mówiłem ci? Teraz widzisz…” — powiedział Szczur.

Źródło: [3]

Tłumaczyła z języka swahili: Anna Dominko