MAITRI

Droga Krzyżowa 2018


Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany

W kwietniu 1994 r. w małym środkowoafrykańskim kraju, Rwandzie, wybuchło ludobójstwo. W ciągu trzech miesięcy zginęło 800 tys. niewinnych ludzi: kobiet, mężczyzn i dzieci. Świat przyglądał się temu biernie. ONZ – jak Piłat – umywała ręce, argumentując, że żołnierze nie mają odpowiedniego umocowania prawnego, by interweniować. W rezultacie 60% dzieci było świadkami zbrodni, 90% widziało trupy zabitych, rozszarpywane przez psy. Walki pozostawiły po sobie ponad 100 tys. sierot i 2 mln uchodźców.

Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Krzyż Jezusa - to jest wyznawanie! Czy potrafimy wziąć krzyż Jezusa? Czy potrafimy wyjść z naszej sfery komfortu, strachu, egoizmu i wziąć na siebie choć cząstkę krzyża? Czy potrafimy ofiarować swoje serce, aby pomóc Jezusowi dźwigać krzyż? Na pewno jest to wyzwanie! Ratowanie sierot od śmierci i głodu oraz zapewnienie środków finansowych na naukę dzieciom z Afryki, niewątpliwie jest wyjściem ze strefy komfortu i egoizmu! Poprzez program „Adopcja Serca” dostrzegamy w drugim człowieku obraz Boga. Utrzymanie przez kilka lat i odpowiedzialność za nastoletnią osobę znaną z imienia i nazwiska mieszkającą na innym kontynencie przybliża nas choć trochę do krzyża Jezusa. To wyzwala i daje radość! Dziękuję Ci Jezu, że bierzesz krzyż na swoje ramiona i pozwalasz mi nieść go razem z Tobą!

Stacja III: Pierwszy upadek Pana Jezusa pod ciężarem krzyża

„W jego ranach jest nasze zdrowie ” - tak o zbawczej mocy cierpienia pisał prorok Izajasz. Panie, upadłeś pod ciężarem krzyża, pod ciężarem naszych grzechów, ale podniosłeś się i poszedłeś dalej, aby nas zbawić. Czy nie jesteśmy zbyt obojętni na cierpienie innych ludzi? Czy mamy wrażliwe serca na potrzeby bliźnich? 800 milionów ludzi na świecie głoduje a co 5 sekund umiera z głodu jedno dziecko. Jezus spogląda na nas przez tych ludzi i czeka na nasz gest, nasze konkretne działanie. Nigdy nie bądźmy obojętni ! Adopcja Serca jest doskonała okazją by dać siebie innym, by podnieść naszych bliźnich z upadku. Módlmy się, aby ciągle przybywało rodzin adopcyjnych. Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!

Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Panie Jezu, spotykasz swoją Matkę. Wreszcie ktoś bliski, współczujący. Jak dobrze, że Ona jest, towarzyszy, nie opuszcza. Spotykają się wasze spojrzenia. Matki, która kocha nade wszystko, ale nie może niczego, by uwolnić Dziecko od cierpienia, i Syna, który wierzy, że Ona rozumie jego sens. Matka z godnością znosi Twoją mękę i swoją niemoc. Nie przeczuwa, że w Jej losie odnajdą się tysiące matek ze wszystkich pokoleń i zakątków świata, bezradnych wobec niedostatku i cierpienia swoich dzieci. Ile z nich, prosi Ciebie, Panie, by to na nie spadło to cierpienie? A ile z nich z własnej woli zadaje niewymowny ból swoim dzieciom pozbawiając je życia? Bolesna Matka patrzy teraz na mnie. Nie podnosi głosu, nie zadaje krępujących pytań. Czeka. Panie, Ty wziąłeś na siebie nędzę nas wszystkich, spraw, byśmy mogli zaradzić nędzy choćby jednemu z tych najbiedniejszych.

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi (s. Rose)

Szymon jest jedynym człowiekiem poza Jezusem, który w Ewangeliach niesie krzyż. Wracał akurat z pola. Miejscowość, z której pochodził – Cyrena – była grecką kolonią w Libii w Afryce Północnej. Zamieszkiwało ją wielu Żydów. Szymon towarzyszył Jezusowi, wspierał Go, przynosząc Mu ulgę, dzieląc Jego ból i ponosząc ryzyko. Dziś wielu cierpiących ludzi czeka na pomoc w Afryce, Azji i Ameryce Południowej. Ruch „Maitri” w swojej misji pomaga nieść krzyż Jezusowi, walcząc o dobro ubogich dzieci w Afryce, Syrii i Ameryce Łacińskiej. Uznajmy wielką dobroć Jezusa względem nas. On nas prosi o niesienie krzyża, ponieważ brakuje Mu siły w ludziach biednych, słabych, chorych i nieszczęśliwych. Chce nas przez to nauczyć zjednoczenia się z innymi w ich cierpieniach i dzielenia z nimi bólu. Prosimy Jezusa o łaskę kochania i wrażliwości na cierpienie naszego świata. Panie, wysłuchaj nas!

Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi

Jeszcze jedna z tych niewiast, o której Jezus może powiedzieć: „dobry uczynek spełniła względem Mnie” (Mt 26,10). To odbicie twarzy Chrystusa na chuście pozostaje trwałym śladem w ludzkim sercu i sumieniu oraz nieustannie inspiruje solidarność z tymi, którzy cierpią, a zwłaszcza z biednymi, głodnymi, chorymi i bezradnymi, często osieroconymi dziećmi w odległym Aleppo, w którym wojna dokonała straszliwego spustoszenia i okaleczenia.

Stacja VII: Drugi upadek Pana Jezusa

Jezus znowu upadł. Powalił Go powtórnie mój grzech. Nieważne , czy to grzech ciężki, czy niewielkie przewinienie, każda wina przygniata naszego Pana. Potrzeba głębokiej wiary, by w leżącym Chrystusie dostrzec Boga. Niekiedy równie trudno w człowieku dostrzec człowieczeństwo. Ofiary wojen, niestabilnej sytuacji politycznej, klęsk żywiołowych, głodu, biedy. Przygnieceni ciężarem swego losu. Czy widzimy w ich oczach obraz Chrystusa cierpiącego? Jezu, przepraszamy Cię ,że upadamy tak nisko. Niech nasza miłość do adopcyjnych dzieci z Afryki będzie zadośćuczynieniem za nasze grzechy . Módlmy się o godne warunki życia dla nich.

Stacja VIII: Jezus pociesza płaczące niewiasty

Umęczony i wyczerpany bólem  Jezus zatrzymuje się na krótką chwilę przed niewiastami. To  w ich oczach dostrzega łzy współczucia i litości, ale nie pozwala im użalać się nad Swoją osobą i mówi "Płaczcie raczej nad sobą i dziećmi waszymi". Zbolały Jezus widzi cierpienie biednych matek, które nie mogą wyżywić swoich dzieci ani zapewnić im przyszłości. Może wśród ich dzieci widział głodujące dzieci Indii, nad którymi pochylała się Matka Teresa z Kalkuty, czy dzieci Afryki, sieroty powojenne z wielkimi brzuszkami z powodu choroby głodowej, błagające o odrobinę żywności dla siebie i rodzeństwa, a może dzieci porywane przez terrorystów i wykorzystane do walki. Cierpiący Jezus nie przeszedł obok nich obojętnie i pozostawił nam zadanie- troskę o wszystkie dzieci świata.

Stacja IX: Trzeci upadek Pana Jezusa

Jest to najboleśniejszy upadek, z którego najtrudniej jest Zbawicielowi się podźwignąć, ale Chrystus wstaje, musi przecież dokończyć zbawienie świata. Każde ludzkie cierpienie, każdy krzyż powinien przemieniać nasze serca, ażeby nieść pomoc najuboższym Trzeciego Świata, a także być wsparciem i zapleczem dla misjonarzy i misjonarek w dźwiganiu ich misyjnego krzyża.

Stacja X: Obnażenie Pana Jezusa z szat

Jezus został pozbawiony wszystkiego, co według nas tworzy człowieka: atrakcyjny wygląd zewnętrzny, znaczenie i stan posiadania. Nie udało się zniszczyć istoty jego Osoby i jego bóstwa. Cierpienie kazało także mnie samej szczerze spojrzeć, kim jestem i jak reaguję. Czy szukanie winnego i inne sposoby złagodzenia cierpienia to właściwa droga? Mam wybór: zamiast walczyć o ulgę dla siebie, mogę spojrzeć na tych, którzy cierpią bardziej niż ja. Dlatego spojrzałam na dzieci z krajów Trzeciego Świata - dzieci żyjące w nędzy, w warunkach wojny. Tłumacząc ich listy rozważam obecną w nich radość i miłość, której trudna codzienność nie może pokonać. Te dzieci jak Jezus nie są obsypane dobrami materialnymi, nie znają drobiazgowych zasad wychowania, nie są obarczone wymaganiami co do kariery i osiągnięć. Ja odczułam w nich wewnętrzną wolność, obecną dlatego, że żyją w prawdzie – widzą siebie i świat takim, jaki jest. Tak samo obnażenie samej siebie z usprawiedliwień, wyobrażeń i frustracji, że nie osiągam tego, czego inni ode mnie oczekują przyniosło mi spokój. Nie osiągnęłabym spokoju zamknięta w kręgu poszukiwania pociechy dla siebie.

Stacja XI: Przybicie Pana Jezusa do krzyża

Męczeństwo za grzeszników, za mnie. Bóg zszedł na ziemię, okazał nam swoją miłość. Śmiercią wykupił nas od złego. Daje nam szansę na zbawienie - nie zmarnujmy jej. Nawet jeśli jest nam ciężko, nawet gdy śmierć wydaje nam się lepsza niż cierpienie, nie poddawajmy się. Ofiarujmy nasze cierpienia za potrzebujących, za ubogich z krajów Trzeciego Świata.

Stacja XII: Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Jego imię Dani oznacza w języku kinyarwanda: „Bóg, który daje imię”. Z informacji nadesłanych przez misjonarki dowiedzieliśmy się, że chłopiec urodził się w 1998 r. w Kigali, stolicy Ruandy. Jego ojciec, Jean Bosco Hitimana, zmarł na AIDS w roku jego urodzenia, a matka, Valérie Hitimana, na tę samą chorobę, gdy miał dwa latka. Opiekowała się nim siostra mamy, u której mieszkał z trzema braćmi i siostrą. Ciocia była wdową i miała troje własnych dzieci. Nie miała domu, a ten, który wynajmowała, składał się tylko z jednej sypialni i pokoiku. Rodzina nie miała też ziemi. Ciocia dzierżawiła więc pola od sąsiadów, aby zapewnić siedmiorgu dzieciom pożywienie.
W marcu 2005 r. pisał do swoich dobroczyńców w Polsce – państwa Anny, Mariusza i Felicji z Krapkowic: „Cieszę się, że mogę z Wami wymienić myśli. U mnie wszystko dobrze, poza tym, że atakowały mnie choroby. Przede wszystkim dziękuję za przesłanie Waszego zdjęcia. Sprawiło mi ono przyjemność. W szkole uczę się dobrze i chodzę do drugiej klasy. Właśnie mamy egzaminy za pierwszy trymestr. Czasem, kiedy nie choruję, uczę się dobrze, ale zdarza się, że muszę iść nawet do szpitala. W takim przypadku nauka idzie mi źle. A oto pozdrowienia, które przesyła moja Ciocia: Niech Bóg Was błogosławi i strzeże! Tu, w Ruandzie, pada deszcz, a pogoda zmienia się z dnia na dzień. W klasie uczymy się w dużej grupie, która liczy 42 uczniów. Lubimy grać w szkole w piłkę, tak samo w domu po lekcjach. Mama uczy nas się modlić, zwłaszcza wieczorem. Na koniec życzę Wam przeżycia wspaniałych Świąt Wielkanocnych”.
W sierpniu tego samego roku pisał: „Ukochany mój Rodzicu! Cieszę się, że mam okazję z Tobą porozmawiać. U mnie wszystko w porządku. W szkole idzie mi dobrze i uczę się bez problemu. Jestem w drugiej klasie dzięki temu, że zdobyłem 72 pkt. Dziękuję Wam za pomoc, którą mi wysyłacie i dzięki której się uczę. Lubię grać w piłkę z innymi dziećmi w moim wieku. Nasz nauczyciel bardzo nas lubi. Dziękuję”.
W r. 2006 otrzymaliśmy list z Ruandy. Niestety nie był to list od Daniego. Napisała go ruandyjska pallotynka, s. Cécile Bimenyimana: „Drodzy Rodzice Adopcyjni Daniego Hitimany z listy 99 nr 18! Z przykrością Was informuję, że Dani Hitimana, któremu pomagaliście, zmarł 1.11.2005 r. Dziecko było chorowite, ponieważ jego rodzice zmarli na AIDS i dziecko narodziło się z wirusem. Zanim zmarło, często doprowadzano je do ośrodka zdrowia. Dziękujemy Wam w imieniu dziecka i jego rodziny za wsparcie duchowe i materialne, jakie zawsze okazywaliście Daniemu. Zapewne uprosi Boga o łaski dla Was, a Pan Wam to wszystko wynagrodzi”. Z listu s. Cécile wynika, że wirus HIV przekazany został Daniemu przy porodzie. Gdyby urodził się w Europie, zapewne dziś by żył i był zdrowy, bowiem współczesna medycyna, choć nie potrafi wyleczyć AIDS, potrafi zapobiec zarażeniu dziecka przez matkę. Dani urodził się jednak w Ruandzie. Choć znaleźli się ludzie dobrej woli, którzy pomagali chłopcu w codziennych potrzebach, wydatkach na naukę, leki, Dani umarł. Dlaczego to się przydarzyło temu młodemu i niewinnemu chłopcu – trudno zrozumieć.

Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża

Panie Jezu, ponownie spotykasz swoją Matkę. Jakże inne to spotkanie. Nie widzisz już Jej oczu i łez cicho spływających po policzkach, nie czujesz delikatnego dotyku. Matka trzyma Twoje martwe ciało na swych kolanach. Milczy. Może wspomina Betlejem i Twe małe stópki, które wychylały się z pieluszek. Może myśli o Twych stopach, które odważnie kroczyły po wodzie i przemierzały drogi Galilei, a teraz zmiażdżone przez gwoździe zwisają bez życia. Maryjo, wybaczysz mi? A te wszystkie matki, które tracą swoje dzieci w wyniku głodu, chorób, nędzy, wojen. A te, które niosą samotnie krzyż cierpienia swego dziecka i nie mogą doczekać się pomocy, bo ja zamykam przed nimi swe serce? Czy kiedyś mi wybaczą? Panie, Ty czynisz nas odpowiedzialnymi za los naszych sióstr i braci, Ty wynagradzasz każdemu, kto dzieli się tym co posiada, spraw, byśmy nie patrzyli obojętnie na czyjekolwiek cierpienie.

Stacja XIV: Pan Jezus złożony do grobu

W ośrodku zdrowia prowadzonym przez siostry, umierała 16-letnia Franciszka i prosiła aby ją zanieść do domu. Niestety pojechała do niego w małej trumience, a na miejscu okazało się, że ten domek nie jest od niej większy. Ulepiony z gliny i przykryty liścmi bananowymi, wewnątrz jedno pomieszczenie bez okna, na ziemi liście służące jako łóżko dla sześciorga dzieci i …nic więcej. Bez matki, Franciszka troszczyła się o pożywienie dla młodszego rodzeństwa. Najmłodsze dziecko miało rok, a 4-letni chłopiec był niemową. Przed domkiem było poletko, które dzieci uprawiały, ale zbyt małe by je wyżywić. Od czasu gdy człowiek przez grzech odsunięty został od drzewa życia, ziemia stała się cmentarzem. Panie, stajemy po stronie małych i słabych, pragniemy być czytelnym znakiem Twojego zbawienia, głosem, który przepowiada Dobrą Nowinę, oraz narzędziem pojednania i uzdrowienia w tym świecie.

Menu: